Wyjeżdża na weekend, a gry wraca, okazuje się, że straciła ukochany dom. Później jest już tylko gorzej.

„Na progu zła” to doskonały thriller psychologiczny od wydawnictwa MUZA. W czasie lektury cały czas miałam ciarki na plecach. Jest tak przerażający, ponieważ przedstawione wydarzenia rzeczywiście mogą się wydarzyć. Wystarczy jedna niewłaściwa decyzja, by wpaść w spiralę prowadzącą do upadku. Zaczyna się niewinnie, a za chwilę nie wiadomo, jak się z tego wszystkiego wyplątać.

„Ucieczka to tylko inna forma więzienia”

Małżeństwo niedoskonałe

Przed domem Fiony i Brama w Alder Rise, rośnie piękna magnolia, którą zawsze stroją na święta. Po podwórku biega dwóch roześmianych chłopców, czasami bawią się w drewnianym domku, który zbudował ich tata. Z pozoru wszystko wygląda doskonale, ale w tym idealnym małżeństwie nie raz pojawiły się już zgrzyty. Fi przyłapuje swojego męża na zdradzie – i to w domku dla dzieci, podczas, gdy chłopcy zostali sami w domu. I chociaż skoki w bok zdarzały mu się już wcześniej, ten jest ostatni, z którym Fi zmierza się jako jego żona. Oświadcza, że to koniec. Nie chce jednak, by dzieci ucierpiały, dlatego na początek postanawiają ustanowić separację i własne zasady, tzw. „czuwanie przy gnieździe”, dzięki czemu rozwód ma nastąpić znacznie łagodniej.

„Ale nikt mnie nie uprzedził, że najgorsza klęska to taka, którą człowiek zgotuje sobie sam”.

Ciemna strona

Bram to postać z problemami, trudną przeszłością i wieloma uzależnieniami. Nie tylko biega za kobietami, ale jest też notorycznym piratem drogowym. Na sumieniu ma także rozboje i pobicia. Miał trudne dzieciństwo, jest obarczony genetycznie dokonywaniem złych wyborów. Ściga się z pewnym mężczyzną i powodują wypadek drogowy. Bram ucieka z miejsca zdarzenia i gdy wydaje mu się, że jest bezpieczny, spotyka Wendy i idzie z nią do łóżka. Jedna niewłaściwa decyzja pociąga za sobą szereg zdarzeń, przez które Bram nieustannie chyli się ku upadkowi. Szantaż, groźby, osaczanie rodziny i wreszcie sytuacja bez wyjścia. A właściwie tylko z jednym wyjściem. Okazuje się jednak, że powściągliwa i racjonalna Fi także ma coś na sumieniu. Wydaje się, że czarne charaktery przyciągają się z niesamowitą siłą. Utrata domu to nienajgorsze, z czym przyjdzie się zmierzyć tej niezwykłej kobiecie.

Napięcie aż do końca

Bałam się, czytając tę książkę. Dom to oaza spokoju, rodzinne ciepło, stabilizacja. Gdy go tracimy, to tak jakby świat się kończył. Każdy, kto wczuje się w sytuację Fi, musi być przerażony. Podobnie straszne jest to, jak małe zdarzenia układają się w wielką lawinę kłopotów, z których w pewnym momencie już nie potrafimy się wydostać. Są zbyt przytłaczające. Lektura znakomita – umiliła mi ciemne wieczory, ale i spowodowała niespokojne sny, więc uważajcie!