„Życie z dziećmi jest jak noszenie stringów z jeża”.

Ciąg dalszy cytatu brzmi: z jednej strony upierdliwe, a z drugiej ekscytujące. To słowa z książki Joanny Mokosy-Rykalskiej „Matka siedzi z tyłu. Publikacja ukazała się w wydawnictwie Wielka Litera. Krzykliwa, pomarańczowa okładka od razu trafiła w moje serce, a tytuł… no cóż… odkąd zostałam matką, zawsze siedzę z tyłu. Mam okropną chorobę lokomocyjną, siadam gdzieś między taczką, pluszakiem a resorakiem. Tak, też siedzę z tyłu i miałam przeczucie, że te opowieści będą mi niezwykle bliskie.

„No cóż, jeden lubi pomarańcze, drugi, jak mu nogi śmierdzą”.

Absurdy dnia codziennego

Osoby, które nie mają dzieci, mogą odnieść wrażenie, że opowieści „z d*** wzięte” są przerysowane, czy wręcz absurdalne, ale nie, to naprawdę tak wygląda. Czułam się, jakbym czytała o sobie i swoim życiu. W opowieściach zawartych w tym zbiorze najbardziej przeraziło mnie to, że ilość tobołów jednak nie spada wraz z wiekiem pociechy. To się po prostu nigdy nie kończy… Ośmieszenie się w oczach sąsiadów, niezbyt racjonalne zachowania i rodzicielskie porażki – to nasza codzienność i cieszę się, że powstała książka, która opowiada o tych wszystkich trudnych sprawach z dystansem i humorem. A ten jest po prostu cięty, te riposty na pewno zapamiętacie i wejdą do Waszego języka na stałe. O borze szumiący, a więc zaczynajmy podróż po zwariowanym świecie Dżoany!

„Najtrudniejszy w dwutygodniowym lockdownie był pierwszy rok”.

Szczęście w chaosie

Zapomniała o butach dla córki na zakończenie roku szkolnego. Mała otrzymała za duże obuwie w krokodyle, wypchane w środku… Syn zamówił z dumą pizzę prostitutto, a chwilę wcześniej sama śmiała się z wiejskiego ekspresso, jest też podejrzana choinka w sproszkowanej formie… takich przygód jest tutaj co niemiara – ja płakałam ze śmiechu. Książka jest naprawdę świetnie napisana, szybko się ją wciąga – opowiadania akurat na długość drzemki maluszka, a więc dla mnie idealnie. Są bolączki codzienności – niemożność spokojnego zjedzenia posiłku, problemy z dbaniem o siebie, brak czasu na rozmowy tylko we dwoje, łóżko pełne małych nóżek i sierści… Ale w tym całym śmiechu, który sprawia, że plujesz z radości jeszcze ciepłą pitą w pośpiechu kawą, jest też mnóstwo miłości i rodzinnego szczęścia. Jest też docenianie małych chwil – wspólnie spędzany czas w nieidealnym mieszkaniu w bloku, wino wypite z przyjaciółką… Metafora ze stringami z jeża opisuje życie idealnie. Bon appetit!!!

„Czym są wakacje z dziećmi? To czas, w którym trzeba się nimi opiekować więcej niż normalnie i próbować nie zasnąć ze zmęczenia przed nimi”.

„Atmosfera stawała się napięta jak stringi na dupie słonia”.

„Musiałam przemyśleć sobie sens swojego życia. Ani białych zębów jak po vizirze, ani stumetrowej łazienki i nawet kokos na głowę nie spadnie, tylko czasem mały chujowy kasztanik. Gdyby chociaż prozak był łatwiej dostępny”.