Przygotowania zaczęły się już na początku roku. Pierwszym krokiem było opracowanie koncepcji – przemyślenie źródeł finansowania wystawy i poszukiwanie miejsca. Powstawały pierwsze opisy i to, co najważniejsze – kolaże. Każda praca to pewna historia, słowa ukryte w formach geometrycznych. Kolaże Wojtka Biernawskiego powstają w duchu upcyklingu – ze skrawków miasta, skrawków rzeczywistości. Jest to też wyzwanie dla odbiorcy i zabawa w kotka i myszkę. Za wszelką cenę chcemy wiedzieć, co autor miał na myśli.

Gdy wybraliśmy prace, które miały znaleźć się na wystawie i znaleźliśmy miejsce idealne, powstał pomysł albumu powystawowego. Najpierw była sesja zdjęciowa w studio – powstały zdjęcia kolaży na sztalugach na białym tle i w nieco swobodniejszych aranżacjach, na ścianach ceglanych, stylowych komodach itd. W ramach komunikacji w social mediach kręciłam krótkie filmiki i robiłam zdjęcia, wrzucając zajawki dla zainteresowanych odbiorców. Kolejnym krokiem było stworzenie wydarzenia (grafika, opis, udostępnienia, partnerzy).

Skład albumu i projekt graficzny okładki miały miejsce jeszcze w wakacje. Nieco dłużej zajęło zamówienie albumów w drukarni – na szlachetnym, ale matowym papierze, w twardej oprawie. Albumy są bardzo minimalistyczne, a zamiast adresu profilu artysty, umieściliśmy kod QR.

Wernisaż odbył się w Piwnicy Kany w Szczecinie. Goście dopisali. Piwnica zapełniła się miłośnikami sztuki i zagadek. Po krótkim powitaniu gości, można było swobodnie przyjrzeć się poszczególnym kolażom. Całość została sfilmowana przez zdolnego Jakuba Borunia – dzięki czemu zyskaliśmy nie tylko materiał do promocji w social mediach, ale przede wszystkim – wspaniałą pamiątkę.

Ale… to przecież nie jest nasze ostatnie słowo.