Nie zawsze spełnienie naszych marzeń okazuje się rzeczywiście szczęśliwe. Los potrafi zaskoczyć.
Marcin Hybel i wydawnictwo ZYSK zabierają nas w podróż do świata magii. „Różdżka z Fershey” to pełna ciepła i humoru powieść młodzieżowa, którą czyta się z wypiekami na twarzy. Zdecydowanie również dorośli powinni po nią sięgnąć, by się nieco wyluzować i spojrzeć na siebie z innej perspektywy, chociażby tak, jak tata Patricka i Megan…
Magnus i magia
Magnus to młody czarodziej, który ma niezwykły talent do pakowania się w kłopoty. Jego rozczochrana fryzura, wieczne dłubanie i szalone pomysły to znaki rozpoznawcze. Żyje w czasach średniowiecza, gdy magia jest wszędzie wokół, a po uliczkach chodzą fantastyczne istoty. Jego celem jest stworzenie prawdziwej różdżki. I wreszcie mu się to udaje, ale… okazuje się, że jego życzenia i rzucane czary wplątują go w wir zaskakujących wydarzeń i…
Nowych kłopotów!
Gdzie są rodzice?
Czarodziej przenosi się do czasów nam współczesnych. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że każdy czar ma swoje konsekwencje i wkrótce pojawiają się pewne skutki uboczne. Trafia do pewnej rodziny, w której nieźle namiesza. Tata nagle zamienia się w psa, mama znika, a dzieci próbują temu wszystkiemu jakoś zaradzić. Niestety wkrótce Patrick ląduje w areszcie… Na szczęście to bardzo pomysłowi młodzi ludzie i na pewno uda im się coś wymyślić. Problem jednak polega na tym, że niestety muszą odkręcić wiele różnych wydarzeń, a pozostało im już tylko jedno życzenie, nim różdżka zniknie na zawsze. Co zrobić? Który plan ma rzeczywiście szanse powodzenia? Przed Megan i Patrickiem bardzo trudna decyzja, która zaważy na losie całej ich rodziny.
Happy end?
„Różdżka z Fershey” kończy się w dość osobliwy sposób. Czy to happy end? Cóż, musicie ocenić sami… Zdradzę Wam tylko tyle, że to książka, którą bardzo przyjemnie się czyta i śmiało mogę ją postawić na półce w biblioteczce mojej córki. Mam nadzieję, że kiedyś i jej dostarczy przyjemnej lektury.