Zabieram Was na spacer po Warszawie. Dobrze się przygotujcie, bo będzie to podróż w czasie. Przeżyjemy miłość, rozstania i prawdziwe piekło.
Urokliwe uliczki, do których dzisiaj wzdycha się tęsknie, wpatrując się w stare fotografie. Piękne kamienice, uliczny gwar, dorożki… cwaniaczek z pętkami kiełbasy i słoniny pod płaszczem, handlarze i kieszonkowcy. Zaczynamy naszą wycieczkę po Warszawie. Jest rok 1942.
Zdrajcy i patrioci
Podróż, w którą zabiera nas Zbigniew Zborowski, a właściwie narrator „Głosu przeszłości” zaczyna się mocnym akcentem – wyrokiem, który ma wykonać żołnierz AK – Jerzyk. Ręce mu drżą. To jego pierwszy raz. W tłumie ludzi, w gwarze miasta, ma dokonać się sąd nad zdrajcą. Nie wszystko jednak idzie tak, jak to sobie zaplanował. Jerzyk, choć przyjdzie mu grać rolę hardego esesmana i wykonać niejedną trudną misję dla AK, tak naprawdę wydaje się dość kruchym chłopakiem, który stara się dowieść swojej siły. Pech (a może szczęście?) chciał, że jego drogi przecinają się ze ścieżkami pewnej żydówki. Cyla jest piękna. Zakochuje się w niej od razu, choć długo z tym uczuciem będzie walczył i pójdzie po nią aż do obozu. To jedna z historii, którą poznajemy w książce.
„W mieście szaleli Niemcy. Łapanki, aresztowania, egzekucje. Nie było czasu ani możliwości na romantyczne randki”.
„- Straciłyśmy wszystkich chłopców z naszej rodziny. I wszystko, co posiadałyśmy. Ale nie można wiecznie przegrywać. Los zawsze musi się w końcu odwrócić. To nie bajka, córuś. To ocalenie”.
Czyściciele kamienic i poszkodowani
Z odległej przeszłości, którą znamy jedynie z opowieści, o ile mamy to szczęście i znamy bohaterów tamtych czasów, przenosimy się do współczesności. Jest rok 2017, w Warszawie grasują czyściciele kamienic, starsza Pani – Eleonora zostaje eksmitowana. Hamer, recydywista, którego skórę zdobią (albo raczej szpecą) tatuaże, kupuje starą komodę. Zaczyna nowe życie, choć z jego osobowością borderline nie jest to takie proste. Pracuje w hospicjum, gdzie spotyka Lusię. Dziewczyna cierpi na nowotwór, który sprawia, że powoli umiera. Ma jednak jedno marzenie, które koniecznie chce zrealizować. Hamer musi jej w tym pomóc.
„I nie wiedział co dalej. Stare zło kusiło znanymi mu już pokusami, świeżo odnalezione dobro urzekało niezrozumiałym urokiem”.
Makabryczne zbrodnie
Trzeci wątek opowieści z przeszłości łączy zarówno jedną, jak i drugą rzeczywistość. To historia potwornego mordercy, który zwabiał młode kobiety do piwnicy. Tam ginęły w okrutnych męczarniach. I chociaż wydawało się, że już wiemy, kim jest słynny Golem, nieustannie wymyka nam się z rąk. Mordował w latach czterdziestych, ale i współcześnie pojawiają się ofiary, które do złudzenia przypominają właśnie o tamtych wydarzeniach.
Ciepła i przerażająca
Właśnie tak określiłabym tę książkę. Chociaż nie jest o niej bardzo głośno, zdecydowanie zasługuje na uwagę. Narrator cudownie odrysowuje piękno warszawskich uliczek, gwaru miasta. Chce się wziąć udział w negocjacjach i sprzedać lakierki za niekartkowy chleb, jeszcze raz spojrzeć na cudowny zegarek cebulę i poczuć ten niesamowity klimat. Ale tuż obok jest getto, cierpią ludzie. A do tego grasuje groźny morderca. Warszawa z „Głosu przeszłości” przytula, ale jednocześnie budzi przerażenie.
„- Myślałam, że od tego ptaszka, Jerzyka. Czy wiesz, że on po wykluciu się z gniazda może przez trzy lata fruwać bez przerwy? W locie je, śpi, kocha się. Ale ten cudowny dar ma swoją cenę. Bo jeśli ptaszek nieopatrznie wyląduje na płaskiej ziemi, już nigdy nie zdoła wystartować”.
„- Umrzeć umie każdy. Najczęściej w szpitalnym wyrku. Ale żyć tak, żeby aż zagotował się mózg, to już nie każdy potrafi. I nie patrz na mnie z takim zdziwieniem. Zrozumiałam to dzięki tobie. Szkoda tylko, że spotkaliśmy się tak późno”.