Jak to się stało, że katowicki Spodek wylądował w centrum miasta, a nie na jego obrzeżach? Gdzie powinni uczyć się sztuki architekci?
I kiedy zaczęły się problemy w ZUS-ie?
Grzegorz Senderecki, najlepszy literacki polski przewodnik, zabiera nas w kolejną niezwykłą podróż po kraju!
„Przewodnik po Polsce z filozofią w tle” doczekał się trzeciego tomu. Tym razem Grzegorz Senderecki zabiera nas w podróż po Górnym Śląsku. Jeśli tę cześć kraju wcześniej kojarzyliście z dymiącymi kominami, kopalniami i industrialną architekturą, to czas zmienić postrzeganie tego zakątka Polski.
Książka – jak poprzednie dwie części – nie jest typowym przewodnikiem opartym o kolorowe fotografie opatrzone infantylnymi tekstami opisującymi to, co widać na zdjęciach. Grzegorz Senderecki zanurza nas w ideologię czasów rozwoju regionu, zaszczepia w czytelniku chęć poznawania świata z perspektywy filozofii, badań naukowych, czy wreszcie… zwykłej gospodarki. Przykład? Zapewne (jak większość Polaków) narzekacie na ZUS (wszak trudno znaleźć powody do nienarzekania). Warto wiedzieć, że problemy z tą instytucją zaczęły się już przed II Wojną Światową, czyli chwilę po tym, jak powołano ją do życia.
„Krakowski ekonomista, Adam Heydel wyliczył w 1932 roku, że suma wszystkich danin publicznych, w tym składek na niedawno utworzony Zakład Ubezpieczeń Społecznych, przekroczyła właśnie 40% dochodu narodowego (…). Heydel podawał przykładowo, że dochody ZUS w 1928 roku wyniosły 408 milionów złotych, wypłacone świadczenia kosztował Zakład 247 milionów, zaś pozostałe 160 milionów pochłonęło utrzymanie administracji”.
Coś Wam to przypomina?
Żeby daleko nie szukać, do przemyśleń i spoglądania na świat miniony i ówczesny skłania nas Alexis Langer, mocno związany z Górnym Śląskiem architekt, którego budowlami zachwycamy się do dziś:
„Uważał, że architekci powinni się kształcić w cechach, nie zaś na uczelniach, które prowadzi państwo. Twierdził, że państwo podporządkowuje architektów swoim interesom, które nie mają nic wspólnego z poczuciem piękna (…)”.
Czy myśl Langera można odnaleźć we współczesnym, kapitalistycznym świecie?
„Każdy, kto uczestniczył w naradzie zarządu galerii handlowej, może chyba zaświadczyć, że niemal cała dyskusja krąży wokół jednego zagadnienia: jak zwiększyć obroty galerii? Sposobów jest kilka: w sposób zauważalny dla klienta obniżyć ceny, w sposób niezauważalny dla klienta obniżyć jakość albo przekonać klienta, że oferowane mu towary lub usługi są dlań równie niezbędne do życia jak powietrze. Sposób myślenia menadżera jest przeciwny do sposobu myślenia mistrza cechowego, dla którego cnotą było utrzymać jakość i cenę”.
Znaczenie dla naszego życia – przynajmniej mam taką nadzieję – ma też sztuka. Grzegorz Senderecki sporo miejsca poświęca teatrowi. A tu na plan pierwszy wchodzi Jerzy Grotowski, reżyser teatralny, którego pomysłów na sztukę nie rozumiano w Krakowie, trafił „na zesłanie” do Opola. Zarówno z niego, jak i jego aktorów, szydzono nazywając ich beztalenciami.
„Pod koniec lat pięćdziesiątych zebrała się w Opolu grupa nieudaczników pod wodzą dziwaka. Rzecz przestała być śmieszna dopiero wtedy, gdy opolski „Teatr 13 Rzędów” przeszedł do historii teatru”.
Przypomnę tylko, że w latach 60. Teatr 13 Rzędów stał się jedną z najważniejszych scen teatralnych w Polsce, zdobył międzynarodowy rozgłos, który zaowocował okazjonalnymi występami za granicą. W tamtych czasach była to jedna z najważniejszych scen teatralnych w Polsce, której… mieszkańcom Opola zazdrościli mieszkańcy Krakowa.
Po dwóch pierwszych tomach (przewodniki po Dolnym Śląsku oraz Wielkopolsce i Kujawach) spodziewałam się równie dobrej literatury, będącej kwintesencją Górnego Śląska. Grzegorz Senderecki nie zawiódł: z typowym dla siebie poczuciem humoru zabiera czytelnika w podróż po tej części kraju, którą znamy, a która wciąż skrywa przed nami mnóstwo tajemnic.
Autor w przewodniku przedstawia również postać Teofila Ociepki, filozofowi i artyście:
„Ociepce zależało na naukowości – trzymał książki w lodówce, aby czytać je na chłodno”.
A ja sobie myślę, że gdybyście nawet górnośląski „Przewodnik po Polsce z filozofią w tle”, od Novae Res, trzymali w zamrażarce, to i tak będziecie go czytać z wypiekami na twarzy. To naprawdę dobra książka.