Piotr C. powraca z nową książką. Jest zabawnie. Czytelnik śmieje się tak mocno, że aż zaczyna płakać.

„Gwiazdor” to najnowsza powieść słynnego Piotra C., wydana przez Novae Res. Autor „Pokolenia Ikea” powraca w dobrym stylu. Niektórzy go kochają, na innych nie robi wrażenia. Ja zaczęłam od „Gwiazdora” i mam ochotę sięgnąć po poprzednie pozycje, właśnie teraz, gdy już nie ma wokół nich wielkiego szumu.

„Budzę się. Na języku posmak wódki i gumofilców. Lekki ból głowy”.

Pozerzy i instagramerzy

Benek ma 40 lat i jest bezrobotnym scenarzystą. Ma na swoim koncie sporo odcinków najbardziej kasowych i najbardziej tandetnych seriali. Nie kręcą go już nawet kobiety – piękne i pełne sztuczności. Na nic nie ma ochoty, nie jest z siebie zadowolony. Ma za to sporo pieniędzy na koncie i dzięki temu nie musi nic robić. Ścianki też już go nie bawią. Jest bystrym obserwatorem. Nie wchodzi w stałe związki od momentu, gdy stracił swoją miłość – Martę. Skorzystał z okazji i skusił się na piękną kobietę. Zdrada nie została wybaczona. Teraz staje przed wielkimi zmianami w życiu. Jego najlepszy przyjaciel został oskarżony o brutalny gwałt i pobicie. W jego domu ląduje nieszczęśliwa mężatka z dzieckiem. Benek stara się dowiedzieć, jaka jest prawda i coraz uważniej przygląda się Paulinie – co jednak nie przeszkadza mu umawiać się też z piękną modelką – Marceliną.

„Ten człowiek musi być bardzo nieszczęśliwy. Życie bez płata czołowego mózgu musi być trudne. Może to taki wymóg, że kiedy bierzesz bmw z salonu, oni mówią: «Jeszcze momencik, jeszcze jedna formalność, musimy panu coś wyciąć. O, ten fragment mózgu nie będzie panu do niczego potrzebny. A nawet będzie przeszkadzał»”.

Odwrotny kryzys

Zazwyczaj mężczyźni w momentu kryzysu wieku średniego kupują sobie czerwony samochód i biegają za młodymi pięknymi dziewczynami. Benek postępuje zupełnie inaczej – bardziej kuszą go domowe mielone czekające na patelni. Czy wreszcie się ustatkuje? Czy to w ogóle możliwe, by taki mężczyzna się zaangażował? Opowieść jest zabawna, ironiczna, można się przy niej świetnie bawić – ale uwaga – to śmiech przez łzy. W pewnym momencie czuć bezsens tego całego blichtru. Nic nie jest prawdziwe – usta, rzęsy, biust, instagramowe szczęście. Na koniec okazuje się, że to bardzo smutna współczesna opowieść. Ale warta przeczytania.

„Uśmiecham się. Idę po schodach do góry. Do kobiety, która na mnie czeka”.