Piękna, delikatna i niezwykle silna – Audrey.
Zadziwiające w Audrey Hepburn było to, jak bardzo skromną osobą była. Profesjonalistka w każdym calu, a jednocześnie kochająca matka, dla której dzieci zawsze były najważniejsze. „Audrey Hepburn. W blasku sławy” to porywająca fabularyzowana biografia jednej z najsłynniejszych gwiazd Hollywood. Juliana Weinberg przybliża nam postać znanej aktorki i zaprasza w cudowną podróż. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa ZNAK HORYZONT z serii „Wyjątkowe kobiety”.
„Wiem. Wyglądasz jednak na nieszczęśliwą, chociaż często żartujesz. Nie da się tego ukryć bez względu na to, jak profesjonalnie podchodzisz do pracy”.
Kochać z całych sił
Audrey zakochiwała się bardzo mocno, wręcz szaleńczo. Zawsze była to miłość od pierwszego wejrzenia. Z Melem, swoim pierwszym mężem, spędziła kilkanaście lat. Gdy zaczęli się od siebie oddalać, próbowała wszystkiego, ale w końcu musiała przyznać, że jej ukochany jest bardziej managerem niż mężem. Bardzo cierpiała z powodu nieudanego małżeństwa, ze wszystkich sił chciała uchronić swojego syna przed rozbitą rodziną, sama dorastała bez ojca. Szybko się zakochała, obłędnie, w przystojnym Włochu. I chociaż wszyscy ją ostrzegali, dała się porwać temu uczuciu. Urodziła drugie dziecko, ale jej związek nie przetrwał. Flirciarska dusza jej drugiego męża jednak wygrała. Audrey znów była sama. Wróciła do swojego domu, pokiereszowana przez życie, wciąż wierzyła w to, że wszystko się ułoży.
„Zadrżała i objęła tułów rękami, bo tęsknota, która pochodziła z głębi jej serca, zaatakowała ją z niespodziewaną siłą”.
„I teraz, w wieku trzydziestu dziewięciu lat, po raz kolejny szukała swojego miejsca w życiu”.
Praca i macierzyństwo
Zawsze zachowywała się profesjonalnie, a ekipa chwaliła łatwość, z jaką się z nią pracuje. I chociaż nie bardzo w siebie wierzyła, zawsze dawała z siebie wszystko, a inni ją podziwiali. Nie przyjmowała wszystkich ról, ale te, którymi się zainteresowała, okazały się wielkimi hitami. Zawsze towarzyszyły jej też piękne, stylowe stroje od jej przyjaciela – Givenchy. I to właśnie przyjaciele okazali się ratunkiem w najtrudniejszych momentach jej życia. Audrey, choć zaangażowana w swoją pracę, najbardziej ceniła sobie domową sielankę. Dzieci były dla niej najważniejsze, ale niestety los jej nie oszczędzał. Przeżyła kilka poronień, przeżywała ciężko rozstanie z synem, gdy kręciła filmy, ale w końcu miała to, na czym jej najbardziej zależało – bezpieczeństwo, spokój i rodzinę.
„Ogarnęło ją przytłaczające uczucie beznadziei, pewność, że nic już nie jest dobre i nigdy takie nie będzie”.
Odnaleźć swoje szczęście
Roberta poznała przypadkiem i nie była to wielka, szalona miłość. Mężczyzna również był mocno doświadczony przez los, opłakiwał utratę żony. Był obok, wspierał ją. I to on okazał się jej prawdziwą, wielką miłością. Audrey odnalazła swoje szczęście w wieku 50 lat. Nie mogę przestać jej podziwiać. Cudowna pod każdym względem, delikatna, krucha, wrażliwa, a jednocześnie niesamowicie silna. Nigdy się nie poddawała, wierzyła w to, że jeszcze będzie dobrze.
„Wierzę w bycie silną, kiedy wszystko idzie nie tak, wierzę, że szczęśliwe dziewczyny są najładniejsze, wierzę, że jutro będzie nowy dzień, i wierzę w cuda”.