Zastanawiam się od tym od jakiegoś czasu. I chyba coraz więcej przemawia za szamanem.
Teleporada na guza miednicy. Pięć minut u ortopedy, które kosztuje 250 zł. Endokrynolog niezadowolona, że przeszkadzasz jej w picu kawy. I najlepszy – żelboy z opieki nocnej, który jest zły, bo musiał wstać. Zdecydowanie nie pałam sympatią do lekarzy, ale z checią poznam ich punkt widzenia. W końcu są tylko ludźmi i mogą też na pacjentów przenosić swoje problemy i frustracje. W moje ręce trafiła książka Maxa Skittle „Lekarz Ci tego nie powie”, wydana przez MUZĘ. To swoisty pamiętnik, pełen absurdów, dziwnych przypadków i normalnego życia. Chodźcie się przekonać.
Powołanie lekarza?
Zaczynam w to mocno wątpić. Przysięga Hipokratesa? Nie sądzę. Ale zobaczmy, co nam powie Max Skittle. Zaczyna od tego, dlaczego został lekarzem i że nie wyobraża sobie innej pracy. Jest młody, jego ukochana jest w ciąży, kariera jest w doskonałym punkcie. Chyba ma jeszcze sporo energii i chęci do działania. Ale dopada go też rutyna i nie zawsze „lubi” swoich pacjentów.
Tydzień lekarza
Zaczynamy od poniedziałku. Typowy dzień Maxa to dwie zmiany przyjmowania pacjentów, poranna i popołudniowa. Na pacjenta przypada określona liczba minut, ale zdarzają się i tacy, którzy potrafią dwukrotnie ten czas przekroczyć. I chociaż jest to bardzo irytujące, jak w przypadku pewnej staruszki, która odsyłała kolejnych opiekunów, którzy przybywali jej pomóc, to jej nasz bohater i autor, zawdzięcza naukę cierpliwości. Każdy przypadek jest inny i w ciągu tych kilku minut, lekarz musi nie tylko przeanalizować objawy, ale także wejrzeć w człowieka, jego problemy i całą otoczkę, która niewątpliwie ma ogromny wpływ na nasze zdrowie. Każdy dzień wygląda podobnie, jest mnóstwo pracy, wizyty domowe, teleporady. I chociaż po skończeniu pracy, Max stara się zamknąć drzwi i być na sto procent w domu, to jednak nie jest to takie proste. Chyba nigdy nie jesteśmy w stanie tak całkowicie odciąć się od swojej pracy.
„Wolałbym mieć przed sobą poczekalnię najbardziej namolnych pacjentów (takich, którzy potrafią doprowadzić do tego, że chcę sobie wyrwać serce i włożyć je do mikrofalówki razem z metalowymi sztućcami), z panią Tally na czele”.
Warto czy nie warto?
Mankamentem tej książki jest to, że autor występuje pod wymyślonym imieniem i nazwiskiem, co obniża jego wiarygodność. Ale jego historie są tak barwne, że myślę, iż musiały wydarzyć się naprawdę. Są zabawne, przerażające, ciekawe. Książka pokazuje nam, jak wygląda codzienne życie i funkcjonowanie lekarza. Jeśli chcecie poznać tę drugą perspektywę, warto po nią sięgnąć.