Czy prezent może zniszczyć święta? A nawet całe życie? Okazuje się, że tak.

W tym roku po raz pierwszy kupiłam sobie świąteczny sweter. Zawsze uważałam, że to straszny obciach. Widocznie, przekraczając 30 lat, człowiek nie ma już wstydu. O moim cudownym świątecznym sweterku w ciastki nigdy nie pomyślałabym źle. Uwielbiam go i mogłabym go nosić cały czas. Ale są takie swetry, które mogą zrujnować życie.

Dziecko nie rozumie

Eddie to chłopiec, jeszcze dziecko, któremu nie podoba się jego życie. Rodzice nie są bogaczami, na wszystkim oszczędzają. W kawiarni nie może zamówić mleka, a na butach musi nosić foliowe ochraniacze, by ich nie zniszczyć. Choć jego ojciec jest piekarzem, w domu nie zawsze jest chleb. Rodzice starają się ze wszystkich sił, ale dziecko nie rozumie, dlaczego nie ma zabawek i innych przyjemności, które widzi u swoich rówieśników.

Śmierć, rower i sweter

Sytuacja Eddiego staje się jeszcze gorsza, gdy umiera jego ojciec. Wtedy już dość mocno odczuwa biedę. Jego wielkim marzeniem jest rower. Liczy na to, że dostanie go wreszcie na gwiazdkę. Niestety zamiast wymarzonego prezentu, otrzymuje sweter, własnoręcznie zrobiony przez matkę. Nienawidzi go. Rzuca go w kąt i zaczyna się lawina złości, niezadowolenia i buntu. Chłopiec zaczyna po kolei krzywdzić swoich bliskich.

Happy end?

Czytelnik obserwuje proces dojrzewania dziecka. Wszystko byłoby ciekawe, gdyby nie to, że nie dzieje się to za sprawą babci, dziadka czy nawet matki, ale… tajemniczej siły. W książce nie brakuje bowiem odwołania do wiary. Zakończona happy endem traci niestety na głębi. Wartości z kolei dodaje jej to, że jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, czy odczuciach autora. Przyjemna, lekka lektura na święta, ale jak dla mnie – niezapadająca w pamięć.

 

Glenn Beck
„Świąteczny sweter”
Wydawnictwo Nowa Proza