Kolejna książka Leszka Hermana i kolejna pełna emocji przygoda.

Autor powieści „Sedinum” tej jesieni zabiera nas w niesamowitą podróż. Wraz z wydawnictwem MUZA zaserwuje swoim czytelnikom liczne wojaże po Europie i sprawi, że będziemy mogli zabawić się w poszukiwaczy skarbów. Chodźcie, zabieram Was w niesamowitą wędrówkę śladami historii, pożółkłych listów i niezwykłego mezaliansu.

Poznajmy Karen

Poszczególne rozdziały „Krzyża Pańskiego” są skonstruowane w taki sposób, że poznajemy wydarzenia z perspektywy różnych bohaterów. Cofamy się do przeszłości by znów powrócić do czasów współczesnych. Wspominamy arystokratów, zamki i skarby, ale także ciemne karty historii. W tym wszystkim poznajemy bardzo ciekawie zarysowanych bohaterów. Na uwagę zasługuje na pewno Karen. Młoda dziewczyna o pochodzeniu polsko-szwedzkim. Przyglądamy się jej w nienajlepszy dzień jej życia. Właśnie przyłapała swojego chłopaka na zdradzie, w swoim łóżku. A miało być tak pięknie. Mieli jechać w romantyczną podróż do Paryża. Lasse wszystko zrujnował. Mimo to Karen się nie poddaje. Podejmuje spontaniczną decyzję i wylatuje do… Polski!

„Listonosz, który do nas przyjeżdżał, był poinstruowany, że listy z Polski ma przekazywać po cichu tylko mnie. I trwało to tak aż do śmierci dziadka”.

I cóż, że ze Szwecji?

Karen o Polsce nie wie zbyt dużo. Nie za bardzo orientuje się też w rodzinnych koligacjach. Babcie, ciotki, prababcie, wujkowie, tajemnicze dokumenty… I chociaż ukochana babcia opowiada jej o tym wszystkim długo i namiętnie, Karen nieco się w tym wszystkim gubi. Nagle okazuje się, że z babcią próbuje skontaktować się kancelaria adwokacka z Warszawy. Chodzi o sprawy spadkowe i o… skarb! Rusza więc z babcią na największą przygodę życia. I chociaż wszystko zaczyna się w Warszawie, to chwilę potem Karen ląduje już we… Francji! Ze swoim wujkiem i jego ekipą. Okazuje się, że jest poszukiwaczem skarbów zawodowo! Za chwilę już widzimy wesołą kompanię targającą kufer z francuskiego zamku i zwiewającą przed ponurym właścicielem. A wszystko to pod osłoną burzy!

Przygoda, przygoda!

Długie jesienne wieczory wymagają odpowiedniej lektury. Książka Leszka Hermana ukoiła moje zszargane nerwy i przypomniała o cudownych francuskich chateau! Jak ja je je taime! I te wina! Francjo, moja kochana… Miło było na chwilę uciec z wietrznego szczecińskiego wzgórza i przeżyć fantastyczną przygodę pachnącą staromodnymi listami i kryjącą wiele wspaniałych tajemnic.

„- To wszystko pewnie i tak okaże się jakimś bzdurnym nieporozumieniem”.