Wydaje się, że małżeństwo to taka sfera zaufania, ale niekoniecznie.
Może w nim istnieć mnóstwo sekretów.
„Takie właśnie jest teraz jej życie. Składa się z momentów dobrych, potwornych i całego tego odrętwienia pomiędzy nimi”.
Składając przysięgę, wydaje nam się, że ma ona jakieś znaczenie. Później jednak kłamiemy, oszukujemy, odpychamy. Najbliższa osoba wcale nie jest tą, którą obdarzamy największym zaufaniem. Ba, może nie być nawet naszym najlepszym przyjacielem. Jeszcze łatwiej się od siebie oddalić, gdy dochodzi do rodzinnej tragedii, takiej jak porwanie małego dziecka. Nowy thriller od wydawnictwa MUZA przeraża i intryguje. Jennifer Hiller zabiera nas w podróż po umyśle zrozpaczonej matki, która chce umrzeć. Która od ponad roku nie wie, co się dzieje z jej synem. Czy jeszcze żyje? FBI przestało szukać, ale ona nie spocznie, póki nie zobaczy syna. Małe sekrety okazują się jednak wielkimi, mrocznymi tajemnicami. Może lepiej byłoby tam wcale nie zaglądać.
„- Rozmowy o morderstwie są o wiele łatwiejsze z pełnym żołądkiem, nie uważasz?”.
Idealnie nieidealni
Z pozoru ich małżeństwo jest szczęśliwe i perfekcyjne. Są naprawdę bardzo bogaci, piękni, rozwijają swoje kariery. Marin jest właścicielką ekskluzywnego salonu fryzjerskiego, który odwiedzają VIP-y. Derek jest zapracowanym biznesmenem, który zarabia fortunę. Mają piękny dom, mogą sobie pozwolić na wszystko. Po wielu problemach i próbach, wreszcie udaje im się zajść w ciążę i na świecie pojawia się ich ukochany synek – Sebastian. Niestety wkrótce ich szczęście mija – dziecko zostaje porwane na targu. Marin traci go z oczu dosłownie na ułamek sekundy. Okazuje się, że odszedł z kimś w stroju Mikołaja, a w rączce trzymał swój ulubiony tęczowy lizak. Poszukiwania i ogromne wysiłki wpływowych ludzi nie przynoszą żadnego efektu. Dzieci znika na ponad czterysta dni.
„To mit, że obrączka na palcu powstrzymuje kobiety przed podrywaniem faceta. Niektóre ciągną do obrączki jak ćmy do płomienia. Dla nich obrączka jest właśnie tym, czego szukają”.
Małżeństwo i sekrety
Derek zdradza Marin, ona planuje zbrodnię. Każde z nich ma swoje sekrety i tajemnice. Każde z nich zatraca się w coraz większym szaleństwie. Marin ma za sobą próbę samobójczą. Masochistyczne można też uznać jej zachowanie – sprawdza w darknecie zdjęcia porwanych i wykorzystywanych dzieci. Do tej pory Sebastiana nie zobaczyła. Derek ma kochankę, ona ma przyjaciela. Każde z nich idzie swoją drogą i trudno nazwać ich w tym momencie małżeństwem. Ale jest coś jeszcze. Tak naprawdę są ze sobą związani. Ich przygody i sekrety nie są w stanie zrujnować tego, co wspólne. Wkrótce zbliżają się do siebie ponownie, ale… ale czy w momencie, gdy sekrety wyjdą na jaw, nadal będą do siebie czuć to samo?
„Kiedy człowiek przeżywa straszną traumę, dzieje się coś dziwnego. Zupełnie jakby ciało i umysł rozdzielały się, a człowiek przestawał być całą osobą”.
Thriller i refleksja
„Małe sekrety” to książka, którą przeczytałam bardzo szybko, można powiedzieć, że jednym tchem. To nie tylko doskonale skonstruowany thriller (choć w połowie książki już się domyślałam, kto stoi za porwaniem), ale także dogłębne studium przypadku. Podglądamy myśli Marin, widzimy jej rozpacz, bezsilność i bezsens. Czujemy jej chęć odebrania sobie życia. I zastanawiamy się, dlaczego tego nie robi. Planuje to dość drobiazgowo. Zrobię to w łazience, żeby łatwo było zmyć krew z płytek. Bycie matką to odwieczny ból, a gdy nie masz pojęcia, gdzie jest Twoje dziecko, można stracić oddech. To także spora dawka przemyśleń na temat samego małżeństwa. Postać Marin jest tutaj bardzo rozbudowana, jest bardzo błyskotliwa i inteligentna, dostrzega zadry nie tylko w mężu, ale i w sobie. Słowem – doskonała uczta dla książkoholika. Polecam!
„Mamy rozpoznają się nawzajem – po zmarszczkach na twarzy, zmęczeniu, opiekuńczości, wrażliwości”.
„A jej druga myśl: czy dziś będzie ten dzień, w którym się zabije”.