Dla Brytyjczyków każdy konwój stanowił istotę przetrwania.

Czy 37 statków tym razem dopłynie do celu?

Zwykle transportowce padały łupem Wilczych Stad. Komandor George Krause staje przed arcytrudnym zadaniem ochrony konwoju, cztery jednostki eskortowe to jednak o wiele za mało, by mówić o równej walce z niemieckimi U-Bootami.

Zabójcza misja

Cztery eskortowce muszą ochronić 37 statków konwoju. Wśród czterech statków, które stoją na straży drogocennego zaopatrzenia i życia blisko 3 tysięcy marynarzy znajduje się USS Keeling z dowódcą eskorty, komandorem George’em Krause. Jest tu również polski kontrtorpedowiec ORP Viktor, zwany Orłem.

„O tysiąc mil z przodu czekali ludzie, mężczyźni, kobiety i dzieci – mimo że nie wiedzieli o istnieniu tych konkretnie statków, nie zali ich nazw ani marynarzy odgrodzonych od przeraźliwie zimnej głębi grubymi na trzy czwarte cala kadłubem. Gdyby nie te jednostki i tysiące innych, równie nieznanych, nie dotarłyby do miejsca przeznaczenia, owi czekający ludzie, mężczyźni, kobiety i dzieci, zostaliby narażeni na głodem zimni i choroby… Mogliby nawet zostać skazani na los o wiele gorszy… Na pokładach statków byli ludzie z ta samą wiedzą…”.

Zimny i sztormowy, niekiedy wręcz przerażający Atlantyk, zdaje się niewielkim zagrożeniem dla statków w porównaniu z niemieckimi U-Bootami. George Krause po raz pierwszy dowodzi eskortą konwoju. Musi się zmierzyć nie tylko z nazistowskim sposobem polowania, z Wilczymi Stadami, czyi kilkoma okrętami podwodnymi zaganiającymi konwoje w pułapkę i torpedującymi transportowce. George Krause walczy również ze swoimi lękami, pamięta słowa, jakimi określano do podczas szkoleń: „Zdatny, ale bez perspektyw”.

Głód, strach, niedostatek broni i osobiste demony to poważni przeciwnicy. Tymczasem:

„Morze ciągnęło się tysiącami mil we wszystkich kierunkach, pod nim rozpościerała się głębia sięgająca dwóch mil…”.

Kiedy konwój opuszcza ochrona lotnicza, a statki znajdują się w czarnej dziurze bez możliwości pomocy ze strony samolotów zwalczających okręty podwodne, na radarze pojawia się pierwszy niemiecki U-Boot. Rodzi się dylemat: podjąć pościg i pozostawić konwój bez częściowej ochrony? Czy może zrezygnować z polowania na niemiecki statek, ale narażać się na śledzenie i atak kilku okrętów podwodnych w tym samym momencie…

Dobra powieść marynistyczna

„Misja Greyhound” autorstwa C.S. Forestera nie bez przyczyny uważana jest za jedną z najlepszych powieści marynistycznych. Pokazuje okrutne losy statków, które musiały zmagać się z Wilczymi Stadami podczas II Wojny Światowej. W tym przypadku narracja skupia się na kapitanie niszczyciela, który nie mając doświadczenia w walce, musi zmierzyć się i ze swoim strachem i zagrożeniem ze strony U-Bootów. To książka, którą fani gatunku przeczytają jednym tchem. Nie dziwne, że ta pozycja zaintrygowała samego Toma Hanksa, który na podstawie książki napisał scenariusz do filmu, w którym zagrał główną rolę. I film, i książka są znakomite, ale… mocno różnią się od siebie. Jeśli już obejrzeliście film, koniecznie musicie sięgnąć po książkę.