To istne szaleństwo. Prawdziwa dzikość. Pozwolić płynąć życiu.

Mając w plecaku jedynie nadzieję na to, że życie jakoś mnie poskleja, dokonałam wyboru towarzyszki. „Dzika droga” Cheryl Strayed pasowała idealnie. Zabrałam ją na Kaszuby, zachwycające pejzażami, łaskoczące moje stopy poranną rześką rosą, cudownie błogie i tak dalekie od moich problemów, aż o 321 kilometrów. Uciekając coraz dalej, pokonywałam z bohaterką książki kolejne kilometry i poznawałam jej życie. I swoje. Coraz lepiej.

Kobieta z dziurą w sercu

Życie jej nie oszczędzało. Cheryl spotykamy w momencie zwrotnym – niedawno sformalizowała rozwód. Od kilku lat nie żyje jej ukochana matka i okazuje się, że nasza bohaterka nadal nie może się z tym pogodzić. Ma słabość do mężczyzn, nie potrafi być wierna. Pragnie bliskości, ucieka od zaangażowania. Brała heroinę, była na dnie, nie wiedziała, co robić ze swoim życiem. A jednak – tak naprawdę wszystkie wydarzenia prowadziły ją do tego jednego miejsca – do wędrówki PCT. Nie ma szczególnego przygotowania, nie ma dopracowanego planu, nie przewidziała wszystkiego, nie stać ją na to. A jednak idzie. Mimo trudności. Po prostu idzie.

„Nie przyszłam tu jednak po to, by nie musieć powtarzać sobie „nie boję się”. Przyszłam tu, by stanąć ze strachem oko w oko, by zmierzyć się ze wszystkim – z tym, co zrobiłam, i z tym, co mi się przytrafiło”.

Wszyscy ci mężczyźni

Oprócz heroiny, była uzależniona także od mężczyzn. Chciała czuć bliskość drugiego ciała, do kogoś się tak po prostu „przycisnąć”. Na szlaku musiała jednak liczyć głównie na siebie. Popełniła wiele błędów, pomyłki były na porządku dziennym, ale spotykała ją także uprzejmość. Zarówno w książce, jak i w ekranizacji powieści, jest taka scena, w której maluje usta piękną szminką i na chwilę odzyskuje dawną siebie. Jej ciało jest pokryte bliznami, podobnie jak jej wrażliwa dusza.

„Pocałował mnie mocno, a ja odwzajemniłam pocałunek jeszcze zachłanniej, jakby to był koniec ery, która trwała całe moje życie”.

Moje życie

Podróż z Cheryl, w otoczeniu krainy jezior i dzikich lasów, była doprawdy fascynująca. Mimo cierpienia i trudności, wciąż tliła się nadzieja na to, że będzie dobrze, że wszystko jakoś się ułoży. Cheryl pokonała swoją drogę, a właściwie weszła na ścieżkę, która stała się naprawdę jej, odzyskując swoje życie. Nie każdy ma na to odwagę, ale naprawdę warto. W końcu to z samą sobą będę do końca swoich dni. I pozwolę im płynąć. Dziko, namiętnie i nieprzewidywalnie.

„Samotność zawsze wydawała mi się realnym miejscem, jakby nie był to stan ducha, tylko pomieszczenie, w którym mogłam się skryć i być tam sobą”.

„Czułam się najbardziej samotna na świecie. Może naprawdę tak było.
I może nie było w tym nic złego”.

„Że to było wszystko. To było moje życie – jak każde życie – tajemnicze, nieodwołalne i święte. Tak bardzo bliskie, tak bardzo obecne i tak bardzo do mnie należące.
Jakie dzikie i szalone było pozwolić mu płynąć”.