Jak miło przed świętami wrócić do świata fantastyki. I uciec od koszmaru codzienności.

Nie jestem może wielką miłośniczką gatunku fantasy, ale bez wątpienia jestem fanką twórczości Tolkiena. I oczywiście – pięknych wydań. Wydawnictwo ZYSK proponuje nam pod koniec roku piękne wydanie opowiadań J.R.R. Tolkiena. Aksamitna obwoluta kryje w sobie twardą, równie przyjemną w dotyku okładkę. I to, co lubię najbardziej – wszyta zakładka. Mała rzecz, a cieszy niesamowicie. W środku natomiast, same wspaniałości: trzy historie, które przeniosą nas w świat magii i niezwykłych wydarzeń. No to chodźmy!

Trzy w jednym

W tym wydaniu znajdziemy trzy utwory Tolkiena. Pierwszy z nich to „Gospodarz z Ham”, drugie: „Kowal z Przylesia Wielkiego” i „Przygody Toma Bombadila”. Wszystkie trzy dowodzą tego, że nasz autor miał doskonałe poczucie humoru. Historyjki są zabawne, przesycone niezwykłymi wydarzeniami, ale także odnoszą się do naszych ludzkich doświadczeń, przeżyć i refleksji. Znajdziemy tutaj motywy rycerskie i historyczne, ale także nawiązanie do odwiecznych problemów i zagadnień filozoficznych. To wspaniała podróż po umyśle wielkiego twórcy i jednocześnie takie „wprawki” przed największym dziełem, jakim jest trylogia „Władca Pierścieni”. Z pewnością ta książka dostarczy Wam sporą dawkę uśmiechu, a dodatkowo jest to prawdziwa perełka, must have miłośników Tolkiena.

Mój ulubieniec – Tom Bombadil

Od zawsze Tom Bombadil to mój ulubieniec i jakże żałowałam, gdy nie pojawił się w ekranizacji „Władcy Pierścieni”. Pamiętam taki fragment: „siądę sobie ja pod gruszą/niech się smucą ci co muszą” – jakże na czasie teraz! Polecam poznanie także innych mądrości tego uroczego jegomościa. Mam do niego ogromny sentyment. Jeszcze w czasach szkoły podstawowej, a potem gimnazjum (tak, niestety, przeżyłam to), dialogi moje i mojej przyjaciółki, były przesycone cytatami z Toma Bombadila.

Pod choinkę, pod wieczór

Polecam Wam to wydanie. Jest piękne i staranne, więc może też być dobrym pomysłem na prezent dla fanów Tolkiena. A jeśli postanowicie taki prezent sprawić sobie, to na pewno poprawi Wam się nastrój ( i mówię to ja – zagorzała pesymistka ;).