Czy można chcieć czegoś więcej? Czwartkowy Klub Zbrodni zaprasza.

Są już na emeryturze, ale werwy i zapału do działania mógłby im pozazdrościć niejeden młodzieniec. Doskonale znają się na ludziach, a przy tym lubią dobrze zjeść. Nie wzgardzą też dobrą whisky czy smakowitą sherry. Poznajcie detektywów – emerytów, którym żadna zbrodnia niestraszna!

„Morderców tropimy w czwartki” to brytyjski kryminał i smakowity kąsek na jesienne wieczory i poranki. Soczysta czerwona okładka kusi niczym dojrzała wiśnia. Powieść Richarda Osmana opublikowana została przez wydawnictwo MUZA. Tego kąska nie możecie przegapić!

„Bezczelność da się akceptować tylko do pewnego momentu. Potem nawet najspokojniejszy i najrozsądniejszy człowiek traci panowanie nad sobą”.

Brytyjski humor, dystans i ironia

Tym, co najbardziej urzeka w tej powieści kryminalnej” jest oczywiście humor. Powieść napisana jest lekko, ale z zacięciem. Mamy cięte riposty, mądre komentarze i świetne, błyskotliwe wypowiedzi bohaterów. Każdy z nich to wielowymiarowa postać, zarysowana kilkoma ruchami pióra autora. Przede wszystkim musicie poznać Elizabeth – oto sprawczyni całego zamieszania. Z racji wieku nikt już nic jej nie zrobi, gdy wyniesie trochę dokumentów, czy nagnie prawo. Dołącza do niej Joyce, której relację poznajemy w postaci zapisów z pamiętnika. Do pań dołączają również panowie – bardzo specyficzni, z poczuciem humoru, ale i bagażem doświadczeń. Oto cały Czwartkowy Klub Zbrodni. Czy taka zbieranina emerytów może się na coś przydać? Okazuje się, że owszem!

„Chris już nie próbuje pić herbaty. Jeżeli podniesie do ust filiżankę ze spodkiem, spadnie ciasto, a jeżeli samą filiżankę, ciasto przesunie się na środek spodka i nie będzie miał jej gdzie odstawić. Pot spływa mu po plecach zupełnie jak wtedy, gdy przesłuchiwał ważącego ponad sto pięćdziesiąt kilogramów członka Hell’s Angels z wytatuowanym na szyi napisem Zabijam gliny”.

Zbrodnia i coraz więcej zbrodni

Najpierw jedno morderstwo, a chwilę później – kolejne. Ktoś wstrzyknął truciznę. Krąg podejrzanych wydaje się dość spory, ale wkrótce drogą dedukcji, nasi bystrzy emeryci są w stanie wytypować tych najbardziej rzucających się w oczy, którzy mogli mieć motyw. A jak to robią? Przyznając punkty, jak w „Tańcu z gwiazdami”! Dreszczyk emocji miesza się tutaj z komizmem, tworząc przyjemnego drinka, którym warto się tej jesieni uraczyć (albo upić do nieprzytomności i całkowicie zatracić w lekturze!). Wkrótce na jaw wychodzą kolejne fakty – ksiądz nie jest tym, za kogo się podaje. Każdy ma coś na sumieniu. W tle pojawiają się podejrzane interesy z ziemią i ludzkie kości, które odkopuje niejaki Bogdan (Polak zresztą).

„Czasem trzeba po prostu kogoś walnąć”.

Zagadka i rozrywka

Oprócz pytania „kto i dlaczego zabił?”, jak w rasowej powieści detektywistycznej, mamy także solidną dawkę śmiechu. Jeśli szukacie ucieczki od szarej rzeczywistości i jesteście koneserami dobrego humoru, to ta powieść kryminalna jest właśnie dla Was.