Dwie kobiety. Połączone pępowiną. Tak bardzo oddzielne.
Charlotte Gordon i jej „Buntowniczki” od Wydawnictwa Poznańskiego to książka, która od razu zwróciła moją uwagę. Tytuł już wiele mówi o wnętrzu. Wcześniej nie znałam tej historii. Mary Wollstonecraft i jej córka – Mary Shelley, słynna autorka opowieści o Frankensteinie. Matka – feministka, ojciec – aktywista społeczny. Czy mogło się to skończyć inaczej?
Walka o życie i przeżycie
30 sierpnia 1797 roku walczyła o życie pewna mała dziewczynka. Jej matce nie było łatwiej. Dziewczynce się udało. Przeżyła. Matka zmarła po 10 dniach na gorączkę połogową. Taki początek życia towarzyszył Mary Shelley. I chociaż nigdy się nie spotkały i nie porozmawiały, to, jak dowodzi autorka, nie można przeoczyć wpływu matki na córkę.
„Jej radykalizm ukształtował przyszłą Mary Shelley, wzniecił w niej determinację do bycia kimś, do stworzenia własnego arcydzieła”.
Trudne dzieciństwo
Ojciec Mary poszukiwał żony. Rozumiał, że nie da swoim dzieciom tego, czego potrzebują. Niestety jego wybranka miała dość trudny charakter, a także swoje dzieci, więc w domu Mary zaczęły się dość spore zmiany. Jej talent jednak nieustannie dawał o sobie znać. Gdy miała 13 lat już zachwyciła audytorium swoją twórczością. Warto zanurzyć się w tę historię i poznać niezwykła osobowość Mary Shelley. Prześledzić jej literacką i światopoglądową ścieżkę. Książka wzbogacona jest też fotografiami i pamiątkami po naszych bohaterkach. Co szczególnie uderza – to śmiałe poglądy, które nawet dzisiaj mogą być uznawane za feministyczne, buntownicze – na pewno niezmiernie odważne!
Matka i córka
Zastanawiam się nad tą magiczną nicią, która wiąże matkę z córką. Na zawsze. Mówią, że to pępowina, ale przecież ta niewidzialna nić nigdy się przerywa. Nikt nie może jej przeciąć. Patrzę na moją córkę i widzę, jak wiele ze mnie przejęła. I cieszę się. Że my się spotkałyśmy.
„Nasze wspomnienia – jeśli zgodzicie się przyjąć tę skromną metaforę – skrobią w drzwi, za którymi was nie ma”.