Joanna Chmielewska nazywana jest królową polskiego kryminału. Z okazji moich urodzin miałam się przekonać, dlaczego tak właśnie jest.
Wzięłam pod lupę, a właściwie pod okulary jej specyficzne pióro i cięty język. Co z tego wyszło?
Mam nadzieję, że moja ulubiona książka i Tobie przypadnie do gustu – napisała moja bratnia dusza i musiałam coś z tym zrobić. „Ostatnie zdanie nieboszczyka” towarzyszyło mi w codziennych podróżach do pracy. Dość powiedzieć, że słowa tak mnie wciągnęły, że nie zauważałam spóźnionych tramwajów, lipcowego deszczu i pewnie paru innych osobliwych zjawisk.
Jak to się wszystko zaczęło? Od dziwnego zaginięcia głównej bohaterki. Zniknęło też jej szydełko, atlas i kilka innych ciekawych drobiazgów. Narracja od początku prowadzona jest w pierwszej osobie. Zniknęłam. Nikt nie mógł wiedzieć, gdzie jestem. Bardzo ciekawe rozwiązanie – intrygujące i dowcipne. Ale oto Czytelniku przygotuj się na znacznie więcej atrakcji!
W ten sposób wpadłam jak kamień w wodę i wszelki ślad po mnie zaginął.
Gdy już narratorka i główna bohaterka jednocześnie zdecydowała się ujawnić, okazało się, że mamy do czynienia z niezwykłymi przygodami. Historia kryminalna przedstawiona jest tutaj w przygodowej formie. Ale nie myślcie sobie, że to jakiś Indiana Jones. O nie… cięty język jest w tej opowieści największą zaletą i nie można go przeoczyć!!!
Uwięziona w podziemiach, zziębnięta, głodna i wydawałoby się – bez nadziei na cokolwiek poza śmiercią z rąk porywaczy, główna bohaterka żąda tronu! A może by tak piękną porcelanową zastawę? I to wcale nie jest żart! Ma nawet swojego ciecia i każe mu się do siebie zwracać z szacunkiem… a jak wielkim, to koniecznie musicie sami przeczytać!
„– a jak mam teraz mówić?! – zaciekawił się cieć.
– wielce szanowna pani! – ryknęłam kategorycznie”.
Gdy wydaje się, że już uciekła, dziwnym zbiegiem okoliczności, znowu ładuje się w tarapaty, ale przecież cały czas jej kibicujemy! Jest też motyw Diabła – partnera, który niekoniecznie jest ideałem i co do którego bohaterka nie ma żadnych złudzeń.
Równocześnie mówiąc to, myślałam sobie, że przecież żadne łamanie serca w ogóle w tej chwili nie wchodzi w grę. Na dobrą sprawę wiedziałam wszystko już od trzech lat. Mówiła mi to moja dusza, mówił rozum i jedyne, co im nieśmiało przeczyło, to była głupia nadzieja, właściwa każdej kobiecie. Jak to dobrze, że spadło to na mnie właśnie teraz, od razu, bezpośrednio po tej całej obłędnej historii, w jakiś dziwny sposób oddzielającej wszystkie poprzednie lata życia od tych następnych, które dopiero mają przyjść. Przeszłość zdechła i niech ją diabli wezmą!.
Joanna Chmielewska funduje nam niezwykle przyjemne chwile. Pełne śmiechu i emocji. Śmiejesz się, stojąc na przystanku, siedząc w autobusie, leżąc w domu w łóżku. W każdej pozycji i o każdej porze. Nie wiem, czy wszystkie jej książki są takie, ale tę koniecznie trzeba poznać. W końcu każdy chciałby odkryć to całe zdanie nieboszczyka…
Ps. Dziękuję przyjacielu :*
Joanna Chmielewska
„Całe zdanie nieboszczyka”
Wydawnictwo Olesiejuk