Zdarza się nawet najlepszym. Jak się wtedy zachować, by nie skrzywdzić swojego dziecka? A może jesteśmy w stanie całkowicie uniknąć krzyku?
Żyjemy w czasach większej świadomości rodzicielskiej, a przynajmniej taką mam nadzieję. Mężczyźni bardziej angażują się w wychowanie dzieci, a kobiety realizują się również zawodowo. Mamy ogromną wiedzę na temat dziecięcej psychiki, doradców, psychologów i mnóstwo książek. Mimo to, chyba nikt z nas nie jest idealnym rodzicem. Choć bardzo się staramy, czasami zdarza nam się stracić panowanie i… krzyknąć. Jak tego uniknąć? Przyjrzyjmy się poradnikowi Carli Naumburg od wydawnictwa MUZA.
Szybko dla zapracowanych
Książka „Jak nie krzyczeć na swoje dziecko” ma wielką zaletę – jest napisana zwięźle i konkretnie. Autorka doskonale rozumie, że rodzice nie mają czasu na opasłe tomiska. Potrzebujemy szybkiej pomocy, jak kolorowy plaster na skaleczenie. A więc ta książka jest takim plastrem, który może nam rzeczywiście nieść pomoc. Nie jesteśmy w stanie uniknąć skaleczeń, nie cofniemy czasu, ale możemy zminimalizować straty i pójść dalej.
Bez złych emocji
Zaczynamy od tego, że przestajemy się obwiniać. To, że puszczają nam nerwy jest całkowicie normalne i naturalne. Wyrzuty sumienia i samobiczowanie się nic nie da, lepiej pomyśleć o konkretnych czynnościach, jakie możemy zrobić, by nie wychodzić z siebie za często. Autorka wyjaśnia mechanizmy, przez które się denerwujemy, pozwala uświadomić sobie, jakie czynniki wyzwalają w nas agresywne zachowania, a także pokazuje, co zrobić, by nie uwalniać tych złych emocji, a przynajmniej je zredukować. Często zapominamy na przykład o tym, że rodzice potrzebują odpoczynku i czasu dla siebie. Jeśli nie odpoczniemy, nie będzie dobrze. Trzy rzeczy stanowią tajemnicę naszego sukcesu: sen, wsparcie i współczucie dla siebie.
Uda się?
Pewnie nie zawsze, ale autorka podpowiada nam też, co możemy zrobić, gdy już dojdzie do wybuchu. Czas po awanturze jest kluczowy, trzeba działać, by naprawić nadszarpnięte relacje. Myślę, że jest to ciekawy poradnik dla każdego rodzica, chociażby pod tym względem, że możemy sobie uświadomić, że nie jesteśmy sami w tym chaosie, negatywnych myśli i chronicznym zmęczeniu.