Niepozorna książka z żółtym akcentem kolorystycznym kryje w sobie bogactwo treści. Jest piękna i wzruszająca.

„Żółty ptak śpiewa” to debiutancka powieść Jennifer Rosner, wydana przez wydawnictwo Otwarte. Książka opowiada o losach Róży i jej córki, Sziry. Gdy zaczynają się wojenne prześladowania, matka nieustannie ucieka i stara się ochronić swoje dziecko. Niestety, przed nią bardzo dużo trudnych wyborów.

Matka i dziecko

Nie wyobrażam sobie tak wielkiego niebezpieczeństwa, które mogłoby dosięgnąć nie tylko mnie, ale i moją córkę. Sama nie wiem, jak zachowałabym się w takiej sytuacji. Dziękuję losowi za to, że co dziennie mogę ją przytulać i patrzeć, jak się rozwija. Historia Róży i Sziry nie jest tak optymistyczna. Chociaż udaje im się uciec od widma Holocaustu, to ich warunki życia pozostawiają wiele do życzenia. Ukrywają się w sianie, w stodole, załatwiają do wiadra, nie wolno im wychodzić, nie wolno wypowiedzieć nawet słowa. Małej dziewczynce trudno to wszystko zrozumieć. Tkwi w niej talent muzyczny, nieświadomie wystukuje rytm, a przecież musi być cicho. Mama tworzy dla niej niesamowitą opowieść o zaczarowanym ogrodzie i żółtym ptaszku. Opowiada, że łączy je łańcuszek ze stokrotek, dzięki czemu ich więź jest wieczna. W tak strasznych warunkach, przymierając głodem, czując smród odchodów i nieustanny strach, Szira, zanurza się w krainie wyobraźni. Ale nie trwa to wiecznie.

„Straciły wszystko, co ważne, z wyjątkiem siebie. Czy jej córka naprawdę musi się dodatkowo obawiać utraty tego, co wyobrażone?”.

Sztuka przetrwania

Co zrobisz, by przetrwać? By ochronić swoje dziecko? Zapewne wiele. Póki nie doświadczymy takiej sytuacji, nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, jakie granice jesteśmy w stanie przekroczyć. Róża nie je, oszczędzając pożywienie dla córki, pozwala się gwałcić gospodarzowi, by ich nie wyrzucił. A potem staje przed najtrudniejszą decyzją w swoim życiu. Uciekać do lasu, zimą, bez perspektyw, z córką, czy pozwolić zabrać ją do klasztoru, by zapewnić bezpieczeństwo? Łańcuch ze stokrotek zdaje się niebezpiecznie naprężać.

„Odtąd nie będzie już Szirą. Na tabliczce przy łóżku wypisane kredą widnieje jej nowe imię: ZOSIA”.

„Walczy z pokusą, żeby się poddać, zwinąć w kłębek i umrzeć (…). Tak jak innych łączą gwiazdy – kiedy podnoszą oczy w tym samym momencie, widzą to samo niebo – tak ją z Szirą łączy wznosząca się melodia skrzypiec zmieszana z dźwiękami wiolonczeli”.

Trudna literatura

Nie mogłam się oderwać od tej smutnej historii. Bardzo chciałam, by dobrze się skończyła. Ból, jaki odczuwa matka jest nie do opisania. Nikt nie jest sobie w stanie tego wyobrazić. Ale w książce mamy przedstawioną nie tylko perspektywę Róży, ale i samej dziewczynki. Będąc jeszcze dzieckiem, z niezwykłym talentem muzycznym, nie do końca rozumie, co się wokół niej dzieje, chociaż w pewnym momencie wydaje się, że wie znacznie więcej. Trudno jej pojąć, dlaczego musi zmienić i imię i kolor włosów, dlaczego żydzi są źli, cóż niewłaściwego ona zrobiła? I gdy już na chwilę zaczyna czuć się w miarę dobrze, nadchodzi kolejna zmiana.

„Żółty ptak śpiewa” to wyjątkowa odsłona literatury obozowej. Choć napisana z wielką starannością, płynnie i swobodnie, emocjonalnie jest dość trudna, zwłaszcza, jeśli ma się dzieci. Jednocześnie jest to powieść bardzo wartościowa. Na mojej półce zajmie szczególne miejsce.