Zbiór felietonów profesora Markowskiego to świetna nauka oraz… rozrywka! Wypieki na twarzy gwarantowane!

Jeśli chcesz wiedzieć, jak mówić poprawnie po polsku, to warto sięgnąć po tę publikację.

Nakładem wydawnictwa Agora ukazała się książka „Lepiej po polsku” autorstwa profesora Andrzeja Markowskiego. Nazwisko doskonale mi znane z czasów studiów, ale wtedy czytałam bardzo poważne publikacje podpisywane tym nazwiskiem. Obecnie mamy na rynku dużo ciekawych poradników językowych, które pisane są przystępnym językiem, a do tego z nutą humoru, dzięki czemu odbiór jest znacznie łatwiejszy. Tak samo jest z „Lepiej po polsku” – to publikacja nie tylko dla tych, którzy profesjonalnie zajmują się językiem, ale dla każdego, kto chce poprawnie mówić po polsku i… przy okazji poznać kilka ciekawostek!

Co mnie drażni, co mnie irytuje

Jeden z największych sporów językowych w moim życiu dotyczy wyrazu „logo”. Wiem, że graficy i osoby pracujące w branży reklamowej nieustannie odmieniają to słowo. Dla mnie jest to bariera nie do przejścia, ponieważ w słownikach mamy, póki co, informację o tym, że jest to wyraz nieodmienny. Potwierdza to profesor Markowski, a przy okazji w dłuższym wyjaśnieniu wskazuje na problemy z odmianą wyrazu w liczbie mnogiej. To samo zresztą powiedział mi profesor Bralczyk, gdy miałam go okazję spotkać na Warszawskich Targach Książki. Logo jest nieodmienne. Koniec i kropka.

Kolejna sprawa dotyczy dat. Wzbiera we mnie ogromna irytacja, gdy ktoś mówi/zapisuje datę w następujący sposób: 15 maj 2020 (!). Jak tak można! Z książki „Lepiej po polsku” dowiecie się, jak poprawnie zapisywać daty – i dobrze byłoby tę zasadę zapamiętać.

Różnice językowe

Nie wszystkie „błędy” są tak naprawdę błędami. Zróżnicowanie językowe w naszym kraju ma związek z regionem, a także wpływami historycznymi, z którymi mieliśmy dość sporo do czynienia. Ciekawym przykładem, który pokazuje profesor Markowski jest to, że część Polaków wychodzi i przebywa „na dworze”, a część „na polu” – i oba przypadki oznaczają to samo – wyjście na podwórko.

Ciekawostki i… ćwiczenie pamięci

Chociaż myślałam, że przeczytam kilka stron, a resztę zostawię na później, to się po prostu nie udało. Książka jest bardzo ciekawa, mnóstwo w niej historyjek związanych z etymologią słowa, a także zabawnych przykładów, dzięki czemu czyta się ją jednym tchem. To naprawdę doskonała literatura! Wiedzieliście np. że słowo „bynajmniej” ma znaczenie jedynie przeczenia? A „Bar pod koniami” to niepoprawna nazwa? Albo że „Festiwal pierogów” to już jednak pewne językowe nadużycie? Niezwykłe są też podróże semantyczne, w które profesor nas zabiera. Jedną z nich odbywamy ze słowem „aplikacja”, które pochodzi z łaciny, w języku polskim pojawiło się za pośrednictwem języka angielskiego, a na koniec i tak wróciliśmy do łacińskiego znaczenia wyrazu. Język jest doprawdy niesamowity!

Okazuje się też, że można w łatwy sposób zapamiętać wyrazy, które sprawiają nam trudności. Wystarczy odpowiednio skonstruowana rymowanka czy wierszyk!

„Tak więc kontrola może dotyczyć tego, czy sweter, dla którego w praniu konew była źródłem wody, obciążył gałąź, na której rośnie żołądź. Żeby nie poszarpała go mysz i nie zagnieździła się w nim wesz”.

Zapożyczenia i nowe pokolenie

Jak nasz język będzie wyglądał w przyszłości? Trudno powiedzieć, chociaż profesor Markowski pokazuje kilka prognoz, które brzmią przerażająco dla moich uszu.

„Ale może nasze dzieci powiedzą kiedyś, że ktoś dwoma metrami, za które zapłacił trzy eura, a w których nie było żadnego loga, dojechał do mola”.

Cudowny język polski

Czytanie „Lepiej po polsku” było ogromną przyjemnością. Publikacja to zbiór felietonów, które dotyczą najczęściej zadawanych pytań o język i poprawność. Mamy tutaj dwie wersje odpowiedzi: w skrócie oraz dla dociekliwych. Ta druga wersja jest bardziej rozbudowana, więc można wzbogacić swoją wiedzę językową. Całość napisana jest językiem bardzo przystępnym, z humorem, więc nie tylko dobrze się ją czyta, ale i łatwiej zapamiętać, jakie formy są poprawne (choć czasami można przeżyć szok). Bardzo polecam.