Od czasu do czasu lubię wracać do klasyki literatury pięknej.

To jak podróż w dobrze znane, rodzinne strony. „Władcę Much” Williama Goldinga czytałam, zdaje się, jeszcze w czasach liceum. W święta wróciłam do niej za sprawą wydawnictwa ZYSK. Piękne wznowienie – a książka – okazała się nadal bardzo aktualna. Niestety.

Kim jest człowiek?

Grupa młodych Brytyjczyków ocalałych z katastrofy lotniczej znajduje się na bezludnej wyspie. Rajskie miejsce okazuje się jednak koszmarem. Nie mają szans na powrót do domu, są tylko dziećmi, nie wiedzą, co robić. W pewnym momencie grupie przewodzi Ralph, którego doradcą zostaje niezwykle mądry i bystry „Prosiaczek”. Na początku wszystko dobrze się układa. Wkrótce jednak relacje między chłopcami zaczynają się psuć. Okazuje się, że nie wywiązują się ze swoich obowiązków. Jack – jeden z nich – wyrusza na polowanie, i wprawdzie wraca z łupem, ale niestety ognisko gaśnie. Wraz z nim zgasła również nadzieja na ocalenie, ponieważ gdzieś tam na horyzoncie płynął okręt. Od tego momentu między Ralphem a Jackiem dochodzi do nieustannych konfliktów, napięcie cały czas eskaluje, aż wreszcie wybucha bunt. Niewinni chłopcy stają się mordercami. Leje się krew. I okazuje się to bardzo przyjemne. Kim jest zatem człowiek? Rozumem czy przemocą? Czym lepiej się kierować? Jakiego wyboru dokonają chłopcy?

„Maska nie zezwalała na sprzeciw”.

Ludzki tylko w ludzkich warunkach

Malcy boją się bestii – zwierza. Ale czy nie bardziej powinniśmy obawiać się tego, co tkwi w nas samych? Okazuje się, że człowiek jest ludzki jedynie w ludzkich warunkach. Gdy te warunki stają się ekstremalne, nie zawsze jesteśmy w stanie zachowywać się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, czy tak, jak przewidują to normy w cywilizowanym świecie. Nawet Ralph i Prosiaczek w pewnym momencie dają się ponieść. I choć później zaprzeczają – doskonale wiadomo, do czego doszło podczas tańców.

„Żądza szarpania i zadawania bólu była nie do przezwyciężenia”.

Ocalenie?

Jak doskonale pamiętamy, wreszcie nadchodzi ocalenie. Ale czy rzeczywiście? Finałowa scena, którą kreśli przed nami narrator, wcale nie napawa optymizmem. Dzieci płaczą nad utraconą niewinnością i człowieczeństwem.

„Wskazał ręką pusty horyzont. Głos jego zabrzmiał gromko i dziko i zmusił ich do zamilknięcia”.