Mów do siebie z czułością. Podlewaj swoje JA.
Jeśli nie zaakceptujemy samych siebie, to mamy marne szanse, że ktoś inny to zrobi. Mało tego, jesteśmy łatwym łupem do wykorzystania. Samoakceptacja to temat, który warto zgłębić na drodze do własnego rozwoju. Poznanie siebie to taki proces, na jaki nigdy nie powinno nam być szkoda czasu. Małgorzata Trzaskowska w swojej książce „Czuła dla siebie. Żyj wolna od presji i lęku” wyjaśnia, czym jest samoakceptacja i pokazuje, jak można o siebie zawalczyć.
Warto czytać poradniki?
Różnie z tym bywa. Niektóre obiecują, że wszystko się zmieni, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zdobędziemy pewność siebie w pięć minut. Staniemy na nogi po rozstaniu w trzy dni. Będziemy idealne po tygodniu. No nie ma tak. Poradniki nigdy też nie będą w stanie zastąpić terapii, długotrwałego procesu, pracy nad sobą. Mogą jednak stanowić źródło wiedzy, chociażby tej podstawowej. I tak jest w publikacji od wydawnictwa SENSUS. Zaczynamy od podstaw – definicji samoakceptacji, a także od wytłumaczenia lęku przed odrzuceniem. Autorka proponuje nam przede wszystkim to, by spojrzeć na siebie inaczej i mówić do siebie inaczej – odkryć Swoją Kochającą Część, a nie słuchać swojego wewnętrznego krytyka, który często nas gasi.
„Wybaczam sobie, bo wiem, że jestem czymś więcej, niż tylko swoimi błędami”.
Rozwój bez presji
Nie trzeba kończyć miliona szkoleń, realizować kolejnego świetnego projektu, być przodownikiem pracy. Warto za to spojrzeć na siebie ze współczuciem i empatią, tak, jakbyśmy patrzeli na swoją najlepszą przyjaciółkę czy przyjaciela. Autorka proponuje kilka etapów prowadzących ku akceptacji, a jednym z ważniejszych jest zaakceptowanie przeszłości i własnych emocji. Ciekawym dodatkiem w tej książce są medytacje do wykorzystania – mamy do dyspozycji tekst, więc warto go sobie najpierw nagrać, a potem wypróbować. Oprócz tego jest też kilka ćwiczeń. Możemy założyć coś w rodzaju dziennika refleksji i dziennika emocji, by nie tylko im się przyjrzeć, ocenić intensywność, ale także rozpoznać katalizatory, które sprawiają, że te negatywne emocje się w nas pojawiają. Bardzo pożyteczne jest też ćwiczenie, w którym wypisujemy zarzuty do samych siebie, a potem oddajemy głos Naszej Kochającej Części, która weryfikuje te słowa.
Zbyt emocjonalna?
Najbardziej zaciekawił mnie rozdział dotyczący emocji. Od dziecka jesteśmy uczeni, że nie są zbyt mile widziane. „Nie masz powodu do płaczu”, „nie maż się”, „nie histeryzuj” itd. W dorosłym życiu mamy kontynuację tłumienia emocji zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet. Z tego rozdziału dowiemy się między innymi, że nie ma czegoś takiego jak „bycie zbyt emocjonalną”. Reagujemy w określony sposób ze względu na swój charakter, doświadczenia i traumy, a także różne sytuacje, które nas spotykają. Dajmy upust emocjom, o ile oczywiście nie krzywdzą innych. Jeśli chcecie poznać od podstaw pojęcie samoakceptacji i zacząć swoją drogę do zwiększenia pewności siebie, to jak najbardziej warto sięgnąć po tę publikację.