Otwierasz oczy. I w końcu widzisz siebie.

To chyba jedna z ostatnich książek poradnikowych po jakie sięgnęłam. I wcale nie dlatego, że ich nie cenię. Wręcz przeciwnie. W ostatnim czasie wydanych zostało sporo ciekawych publikacji. Wiele z nich dotyczy budowania własnej wartości i jest dedykowana kobietom. Społeczeństwo patriarchalne odebrało nam głos, ale teraz coraz trudniej go uciszyć. Takie poradniki, jak chociażby „Przebudzenie” Kate Oliver i Toby’ego Olivera od wydawnictwa MUZA to właśnie tego rodzaju książka. Ma nam pomóc otworzyć oczy i znaleźć siebie w zgiełku współczesności.

Poranek i początek

Chociaż w tej książce chodzi o totalne przebudzenie życiowe, to zaczynamy od tego, jak dobrze rozpocząć dzień. Jakie są Wasze sposoby na idealny poranek? Mojego nie mogę zdradzić, ale jest niezawodny. Na pewno trudno osiągnąć poranne zen w pośpiechu. Gdy gonimy do pracy, przedszkola, szkoły i każda minuta się liczy, a domownicy nie chcą zbytnio współpracować. Pamiętam jedne z lepszych poranków, gdy nie musiałam tak gnać. Wstawałam chwilę przed córką. Po co wstajesz, pytali niektórzy zdziwieni. A ja uwielbiałam wstać o 5.30, żeby w spokoju wypić kawę/herbatę i patrzeć na świat zanim się obudzi. Ale pobudka, o której mowa w tej książce to nie tylko poranne wstawanie. To przede wszystkim nasze własne przebudzenie.

Działa?

Chyba nic nie działa tak po prostu. W każdy element budowania siebie trzeba włożyć sporo wysiłku. W „Przebudzeniu” mamy trzydzieści dobrych praktyk, które mają nam w tym pomóc. Zaczynamy od wyciszenia i oddychania. Są też rozdziały poświęcone na przykład uważności i medytacji. Oprócz tego, coś niezwykle ważnego: przytulanie, afirmację i praca z lustrem. Z doświadczenia mogę zdradzić, że nie warto się od razu zniechęcać czy dyskredytować takie metody. Czasami wygląda to głupio i śmiesznie, ale naprawdę działa, podobnie jak ćwiczenie „strząsania” z siebie napięcia. Wystarczy chwila, a mamy efekt. Warto spróbować, a z tą książką będzie to znacznie łatwiejsze.