Życie pisze niesamowite scenariusze. I wystawia nas na próby.
Czasami przenosi nas w miejsca, o których nigdy byśmy nie pomyśleli. Splata nasze losy z ludźmi, których nigdy nie obdarzylibyśmy nawet jednym spojrzeniem. Sprawia, że robimy rzeczy, o które byśmy siebie nie podejrzewali. Potrafi być bardzo zaskakujące. I takie właśnie okazuje się życie Grace Bennet – bohaterki „Ostatniej księgarni w Londynie”, książki Madeline Martin, wydanej przez MUZĘ.
„A przynajmniej ona potrzebowała, by przypomnieć sobie o tym, co miała nadzieję odbudować.
Kiedyś.
Jakoś”.
Literatura, miłość i wojna
Grace przybywa wraz ze swoją przyjaciółką do Londynu kilka dni przed wybuchem wojny. Zamiast czerpać pełnymi garściami z rozrywek miasta, śmiać się i tańczyć, mają przed oczami zaciemnione szyby, schrony i obrazy bombardowania. Poznajemy codzienne życie bohaterów, którzy poddawani są ogromnym próbom – małe i wielkie dramaty. Grace marzy o pracy w modnym sklepie, ale nie ma referencji, więc jedyne, na co może liczyć, to zatrudnienie w niewielkiej, podupadającej księgarni. Jej właściciel, starszy jegomość, zdecydowanie nie darzy jej sympatią. Grace nie zna się na literaturze, czuje się zagubiona i zniechęcona, ale jej kreatywność i tak zwycięża. Ma świetne pomysły na promowanie książek i wkrótce zaczynają one przynosić efekty. Pewnego dnia zjawia się też on – George – przystojny młodzieniec, który zaraża ją miłością do czytania. Grace zaczyna od „Hrabiego Monte Christo”, i już wiemy, że przepadnie.
„Książki przypominają nam o tym, że nigdy nie wolno tracić nadziei”.
Wyjątkowa opowieść
Książki mają niezwykłą moc. Pozwalają uciec od szarej rzeczywistości i okropieństwa wojny. Przenoszą nas w zupełnie inne światy i rozwijają wyobraźnię. Ale mogą uczynić znacznie więcej. To tajemna platforma porozumienia między dwojgiem ludzi. Rozmowa i miłość. Połączenie poprzez literaturę jest magiczne. Madeline Martin pokazuje nam właśnie takie czary.