Kobieca opowieść nigdy się nie kończy. Nigdy nie postawimy kropki.

„Czuła przewodniczka” Natalii de Barbaro to książka, która długo na mnie czekała. Przyciągnęły mnie pozytywne recenzje i szmaragdowa, piękna okładka. Ale pewnie nie tylko. To książka, która cierpliwie czekała, aż będę gotowa ją odkryć. I tak się stało. Zgodnie z zasadą, że „jak jest chujowo, to zaraz będzie lepiej” – czekam ze zniecierpliwieniem na ten dzień, choć powinnam raczej czekać ze spokojem. Gdy człowiek rozpada się na miliony kawałków, nadchodzi taki moment, że zaczyna je zbierać i składać od nowa. Możemy przecież grać tylko takimi kartami, jakimi dysponujemy. Zaczynam tę grę i cieszę się, że  „Czuła przewodniczka” jest tuż obok.

Kim jesteś?

Na kobietę zawsze nakładano pewne role, w które musiała się wpasować. Zamykano jej usta i decydowano za nią. Nic więc dziwnego, że tak trudno nam siebie odnaleźć. Gubimy się w rolach społecznych, wymaganiach i oczekiwaniach. Gdzie w tym wszystkim jest moje prawdziwe „Ja”? Często też samowolnie wpędzamy się w schematy, które są przytłaczające. Natalia de Barbaro wyróżnia trzy podstawowe postawy kobiety, które zatruwają nam życie. Są to: Potulna, Królowa śniegu i Męczennica. Kobieta z nigdy niekończącą się checklistą, upominająca męża i dzieci, która nie broni swoich granic… wpadamy w takie pułapki, które często same na siebie zastawiamy. Autorka proponuje nam przyjrzeć się tym postaciom, zrozumieć i jednocześnie po prostu siebie pokochać.

„Nie chodzi o to, żebyśmy co rano wmawiały swemu odbiciu w lustrze, jak bardzo jesteśmy zajebiste. W moim przekonaniu to tylko jakieś smutne odwrócenie poczucia, że jesteśmy beznadziejne. Bujamy się pomiędzy tymi dwoma biegunami. Jeśli jednego dnia jesteś „beznadziejna”, a następnego czujesz się „zajebista” – w obu tych stanach zawarty jest ten sam niepokój wokół tego, czy jesteś kochana”.

Kim chcesz być?

Czasami może pomóc zmiana perspektywy. Świetnym przykładem jest ćwiczenie, w którym na swoim miejscu stawiamy na przykład przyjaciółkę. Czy wtedy nadal uważamy, że ta kobieta jest szczęśliwa? Co byśmy jej powiedziały? Warto zacząć siebie właśnie w ten sposób traktować – stać się Serdeczną. Spodobało mi się, że autorka wcale nam nie wmawia, że życie jest piękne i wszystko zależy od nas, albo „szczęście jest wyborem”. Nie będzie kolorowo, ale każdego dnia podejmujemy własne decyzje, pozwalamy na coś lub nie. Ważne jest też dlaczego bronimy swoich granic – czy to nasza świadoma, racjonalna decyzja, czy rządzi nami strach? Przekraczanie swojej strefy komfortu jest trudne, ale warto to robić. Autorka powtarza: bój się i rób! Nie ma w końcu innego sposobu na odwagę, niż się odważyć.

„Pamiętaj, że mówiąc nie, robisz miejsce dla serdecznego tak”.

To jeszcze nie koniec

Jakiś czas temu uznałabym, że to wszystko bzdury, a piękne metafory, którymi ozdobiony jest tekst tej książki nic nie znaczą. Dzisiaj mam zupełnie inne spojrzenie, dlatego ta książka po prostu musiała na mnie poczekać, na moją gotowość, by stanąć twarzą w twarz ze swoim „JA”. Gdy paraliżują mnie moje lęki albo społeczne oczekiwania, przypominam sobie pewną dziewczynkę. Stała nad moją głową, w parku linowym. Płakała, powiedziała: boję się, ale idę. Skoro ona mogła, to ja też. A to dopiero początek drogi.

„Nie cykorz, siostro. Bój się i rób. Ćwicz się w wypowiadaniu swojego zdania. Ćwicz się w mówieniu o sobie dobrze. Za jakiś czas przekonasz się, że boisz się mniej”.