Każdy rodzic to zna. Wieczorne rytuały i odliczanie, aż pociechy pójdą spać. Aż zacznie się wieczór. Aż będzie można odpocząć. Tymczasem… minuty rozciągają się w czasie, a dziecko jakby się od nowa ładowało i dalej nie chce spać… Pić. Jeść. Siku. Pić. Jeść. Siku. Tik tak tik tak. Kiedy pójdzie spać? I o trudnym zasypianiu jest też ta książka: „Marcin. Pora spać” Till The Cat.
Piżamowe party
Zaczyna się dość niewinnie. Czytamy, że w niektóre dni Marcinowi wolno się położyć spać nieco później. Takie okazje nazywane tu są „dorosłymi wieczorami” i wtedy godzina spania jest naturalnie przesuwana. Bywa też i tak, gdy to dziadzio pilnuje Marcina, ale nasz chłopiec jest sprytny jak ninja i buszuje wieczorową porą, a niczego nieświadomy dziadek myśli, że malec śpi w najlepsze. A co się dzieje później? Potem przychodzą konsekwencje. Gdy Marcin jest niewyspany, nic mu nie wychodzi, na wszystkich się złości… Nie chce sprzątać zabawek, krzyczy i nie chce iść spać o stałej porze…
„Marcin zauważył, że aby normalny wieczór przypominał ten dorosły, trzeba działać jak ninja i stać się trochę niezauważalnym”.
Człowiek wyspany mniej awanturujący
Gdy Marcin wreszcie się wysypia, ma zupełnie inny nastrój. Jest miły, koleżeński i w ogóle się nie dąsa. Wieczorem już wie, że trzeba umyć zęby i położyć się jak najszybciej spać, żeby następnego dnia być w dobrej formie.
„Spanie jest jak ładowanie baterii w telefonie. Jeżeli jej nie naładujesz, telefon nie będzie energii, żeby dobrze działać”.
Ech, te emocje!
Bardzo spodobała mi się seria z Marcinem w roli głównej. Wielką rolę odgrywają tu piękne ilustracje, ale i rodzina naszego małego bohatera jest bardzo interesująca i oryginalna. Przede wszystkim jednak najważniejsza jest nauka radzenia sobie z emocjami. Mieliśmy już do czynienia ze złością, gdy Marcinowi zginął pluszak, teraz musimy rozprawić się z tematem higieny snu. Wspaniale, że żyjemy w czasach, gdy jest książka na wszystko. Na każdy problem, który pojawia się w wychowaniu. Polecam do domowej biblioteczki!